Friday, October 03, 2025

Krewetki z Białorusi

Nikt mi nie wierzy, że w Białooziersku są krewetki. Białooziersk (biał. Белаазёрск, Biełaaziorsk, ros. Белоозёрск, Biełooziorsk) – miasto na Białorusi w rejonie bereskim w obwodzie brzeskim, położone 27 km na południowy zachód od Berezy i 100 km od Brześcia, ok. 12,5 tys. mieszkańców (2010).

Krewetka z Biełoozierska: Od wodnego imigranta do narodowego symbolu. Historia niezwykłego stworzenia, które podbiło serca Białorusinów

 

Gdzieś w sercu Białorusi, w mieście Biełooziersk, rozgrywa się historia niezwykła – opowieść o stworzeniu, które z biologicznej ciekawostki przeistoczyło się w lokalną legendę, mem internetowy, a wkrótce stanie się nawet… pomnikiem. To historia białoruskiej krewetki, *Macrobrachium nipponense*, która znalazła tu swój drugi dom, stając się fenomenem kulturowym i żywym dowodem na to, jak człowiek, niechcący, może napisać nowy rozdział w przyrodzie.

 

 Pomnik, który wykuwała najlepsza stal

 


W Biełooziersku trwają ostatnie przygotowania do wydarzenia, które na zawsze zapisze się w kronikach tego miasta. 4 października, podczas regionalnego festiwalu-dożynek „Dażynki”, na jednym z placów odsłonięta zostanie niezwykła rzeźba – pomnik białoruskiej krewetki. Pomysł, by uhonorować w ten sposób skorupiaka, narodził się w głowie miejscowego mieszkańca, co tylko podkreśla silną, emocjonalną więź społeczności z tym stworzeniem.

 


Choć ostateczny wygląd monumentu pozostawał przez długi czas tajemnicą, dzięki serwisowi tochka.by wiemy, jak będzie wyglądać. Finalna rzeźba, którą można zobaczyć na opublikowanych zdjęciach, przedstawia smukłą, dynamicznie uformowaną krewetkę, o charakterystycznie wygiętym ciele i długich czułkach, starannie odwzorowujących anatomię prawdziwego skorupiaka. Jej imponująca, mierząca 1,7 metra wysokości, konstrukcja kuta jest w stali. Nad jej powstaniem pracowali podobno najlepsi kowale na Białorusi, co nadaje całemu przedsięwzięciu rangę narodowego dzieła sztuki użytkowej. To nie jest przydrożna figurka, ale monumentalne, artystyczne świadectwo lokalnej tożsamości.

 

Inwestycja to część szerszego programu rewitalizacji miasta przed festiwalem. Władze wyremontowały około 40 budynków mieszkalnych, szkołę i dom kultury. Mieszkańcy zyskali nowy stadion, basen, place do skateboardingu, siłownie plenerowe (workout) oraz strefy rekreacji. Pomnik krewetki jest więc ukoronowaniem tych zmian – symbolem nowoczesności, która czerpie z lokalnej wyjątkowości.

 

 W poszukiwaniu białoruskiego skorupiaka

 

Aby zrozumieć fenomen krewetki, trzeba udać się nad ciepłe wody kanałów chłodzących pobliskiej Berezowskiej Elektrowni. To właśnie tu, w podgrzanych przez elektrownię wodach, kryje się rozwiązanie zagadki. Jak mówi miejscowy wędkarz w charakterystycznej kurtce: „Krewetka? Da jej tut´ tma” („Krewetka? Jest jej tu od groma”). Ta „tma” – mnogość – jest jednak dla wielu mieszkańców czymś tak oczywistym, że aż niezauważalnym.

 


Postawa lokalnej społeczności jest symptomatyczna. Dla jednych krewetka to po prostu przynęta na ryby, dla innych – biologiczna ciekawostka. „W smysle – kakaja na wkus? Nieszio jej jediat?..” („W sensie – jaki ma smak? Czyżby się ją jadło?”) – pyta zdziwiony wędkarz. Jego sąsiad znad wody koryguje: „Jediat, ja probował, normalnaja!” („Jedzą, próbowałem, jest w porządku!”). Jednak by ją skosztować, trzeba się nieco natrudzić – gotuje się ją jak raki, ale jest przy tym mniej mięsa. Brakuje tu więc komercyjnego entuzjazmu; krewetka jest częścią krajobrazu, cichym, nieco tajemniczym współloktatorem.

 

Dopiero gdy zanurzymy rękę w ciepłej wodzie kanału, mit ustępuje miejsca rzeczywistości. Po chwili namacalnego oczekiwania, pod wodą coś nas „dotyka” – to charakterystyczne, delikatne szczypnięcie. Potem następuje gwałtowny ruch, krótka szamotanina i oto jest – dorodny okaz *Macrobrachium nipponense*. Jej pancerz jest twardy, a długie, smukłe ciało zdradza przystosowanie do życia w mule iśród roślinności. Porównanie do langusta, o którym żartobliwie wspominał Żwaniecki, nagle nie wydaje się już tak absurdalne.

 

 Naukowa opowieść o imigrancie z Jangcy

 

Aby poznać pełnię tej historii, musimy cofnąć się w czasie. Kluczową postacią jest profesor Wiktor Kulesz, doktor nauk biologicznych, który brał udział w procesie introdukcji krewetki na Białorusi.

 

Jak wyjaśnia profesor, *Macrobrachium nipponense* przybyło do ZSRR w latach 70. z chińskiej rzeki Jangcy. Praktyką w tamtym czasie było zarybianie zbiorników chłodzących elektrowni rybami roślinożernymi. To właśnie wraz z amurami i tołpygami, przypadkowo zawleczono larwy krewetki do obwodu moskiewskiego. Jej obecność odkryto niemal przypadkowo, gdy akwaryści na Ptasim Rynku w Moskwie zaczęli handlować tymi egzotycznymi skorupiakami.

 

Podczas gdy wcześniej krewetka rozprzestrzeniała się w sposób niekontrolowany, w 1982 roku w Białoruskiej SRR opracowano biologiczne uzasadnienie dla jej celowej introdukcji. Odłowiono wówczas 1500 osobników z podmoskiewskich wód i wypuszczono je do jeziora Białego, które od 1961 roku pełniło funkcję zbiornika chłodzącego dla nowo wybudowanej elektrowni. Wzrost temperatury wody doprowadził do wyginięcia raków, a uwolnioną niszę ekologiczną postanowiono zapełnić ciepłolubną krewetką.

 

Eksperyment okazał się spektakularnym sukcesem. Populacja krewetki eksplodowała, osiągając w ciągu zaledwie kilku sezonów rozmiary pozwalające na połowy komercyjne. Skorupiak rozprzestrzenił się po całym systemie wodnym: jeziorze, kanałach i stawach lokalnej hodowli ryb. Samica krewetki jest niezwykle płodna, wydając na świat trzy, a nawet cztery pokolenia w ciągu jednego sezonu.

 

 Misja: Być pożywnym posiłkiem

 

Główną rolą, jaką krewetka pełni dziś w ekosystemie, jest bycie podstawą łańcucha pokarmowego. Jej larwami żywią się karasie, leszcze i płotki, a za dorosłymi osobnikami uganiają się okonie i szczupaki. „Przy zasiedleniu to była jedna z głównych celów – włączyć krewetkę w łańcuch pokarmowy ryb” – potwierdza profesor Kulesz.

 

Czy ten inwazyjny gatunek stanowi zagrożenie? Nauka uspokaja. *Macrobrachium nipponense* jest gatunkiem ciepłolubnym. Aby przetrwać, potrzebuje całorocznie podgrzewanej wody. Latem temperatura w kanałach sięga nawet 37°C, a zimą, dzięki elektrowni, nie spada poniżej 7°C, uniemożliwiając formowanie się lodu. W typowych, zamarzających białoruskich jeziorach krewetka nie ma szans na przeżycie, co czyni jej populację w Biełooziersku swego rodzaju „wyspową” cywilizacją.

 


 Niedoceniony potencjał narodowego przysmaku

 

Mimo że miejscowi podchodzą do krewetki z dystansem, profesor Kulesz dostrzega jej ogromny, niewykorzystany potencjał. „To produkt delikatesowy – tłumaczy. – Można ją gotować w całości, przerabiać na mączkę… Oczywiście, sam próbowałem – smakuje jak rak”.

 

Białoruska krewetka jest często większa i, jak zauważają niektórzy, „inteligentniej” wyglądająca od swoich czarnomorskich czy azowskich kuzynek. Jej populacja jest stabilna, a gęstość zaludnienia szacuje się na 2-3 osobniki na metr kwadratowy. To zasób czekający na odkrycie przez przedsiębiorczych producentów żywności.

 

Co ciekawe, białoruska krewetka zdążyła już zapisać się w kronikach innych regionów. Doniesienia o jej pojawieniu się w delcie Wołgi wywołują tam lokalne sensacje. Okazuje się, że to właśnie „biełoozierskie” osobniki, które w czasach ZSRR były eksportowane przez naukowców do innych republik – na Mołdawię, Ukrainę, Daleki Wschód – w celu zasiedlenia tamtejszych zbiorników chłodzących.

 

 Życie w akwarium, czyli krewetka jako przyjaciel

 

Obserwacja krewetek w domowym akwarium pozwala dostrzec ich niezwykły urok. To stworzenia ciekawe, aktywne i posiadające zaskakującą zdolność mimetyzmu – potrafią dostosować barwę swojego pancerza do otoczenia, zmieniając się z niemal przezroczystych w osobniki o głębokim, brązowym umaszczeniu.

 

Jeden z obserwowanych samców, nazwany przeze mnie „Jednorękim Bandytą” z powodu utraconej kleszczy, natychmiast rozpoczął eksplorację nowego terenu, wykazując się niezwykłą determinacją i indywidualnością. Patrząc w jego „oczy” i śledząc jego zwinne ruchy, trudno myśleć o nim wyłącznie jako o przynęcie czy przekąsce. Staje się kimś więcej – symbolem życia, które potrafi zakorzenić się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach.

 

 Epilog: Przyszłość białoruskiej krewetki

 

Czterdzieści lat po wielkiej introdukcji krewetka z Biełoozierska jest już nie tylko częścią ekosystemu, ale i lokalnego dziedzictwa. Pomnik, który wkrótce zostanie odsłonięty, to pomnik nie tylko dla skorupiaka, ale i dla ludzkiej pomysłowości, przypadku oraz zdolności natury do adaptacji.

 

Profesor Kulesz wspomina, że w Białorusi jest co najmniej jedno inne miejsce, gdzie krewetka mogłaby się zaaklimatyzować – kanał chłodzący Elektrowni w Łukomlu. Jednak by jej potencjał kulinarny i gospodarczy został w pełni wykorzystany, potrzebni są wizjonerzy – praktycy z pomysłami, kapitałem i odwagą.

 

Tymczasem krewetka z Biełoozierska trwa. Cicha, niezauważalna dla pośpiesznego przechodnia, trwa w ciepłych wodach, dając świadectwo niezwykłej historii, w której biologia splotła się z industrializacją, a lokalna duma zyskała zupełnie nowy, skorupiakowy wymiar. Jej pomnik będzie stał nie tylko jako atrakcja turystyczna, ale jako milczący świadek opowieści o tym, jak obcy przybysz stał się swojskim symbolem.

 

 

Opracowano z wykorzystaniem zdjęć na podstawie informacji tochka.by i artykułu prasowego autorstwa Andrieja Ruda z portalu Onliner.by, z 2 maja 2022 roku oraz Wikipedii.